poniedziałek, 6 lutego 2017

o mnie+ historia cery



cześć :) nazywam się Sonia, mam 19 lat i postanowiłam założyć tego bloga ze względu na swoje potrzeby, aby dokumentować swoją codzienną rutynę, nabrać systematyczności i w ten sposób również się czegoś nauczyć.
Jestem studentką I roku kosmetologii. Stylizacja paznokci w ogóle mnie nie interesuje (sama mam ścięte na krótko i praktycznie nigdy nie malowane). Coraz bardziej lubię się malować, a przede wszystkim eksperymentować z kolorami i dobierać kosmetyki w zależności od ubioru i okazji. Jednak co najbardziej mnie interesuje to kosmetyki pielęgnacyjne, problemy skórne oraz zabiegi mające je zwalczyć. 
Wiąże się to z tym, że sama mam bardzo problematyczną cerę i chcąc nie chcąc, muszę w tym temacie siedzieć. Z tym, że bardzo to polubiłam ;)

Tak więc przechodząc do mojej cery:

Od 12 roku życia zmagam się z różnymi problemami. Zaczęło się od typowego trądziku młodzieńczego i wągrów na nosie. Nie były to duże zmiany, jednak zauważalne w szczególności przed okresem (co zresztą mam do dziś).
W wieku 14/15 lat zauważyłam mnóstwo podskórnych grudek, coś typu kaszka na czole i policzkach. Myślałam, że to pryszcze, ale że było to pod skórą oraz widocznie głównie w sztucznym świetle to nic z tym nie robiłam.
17/18lat moja twarz niemożliwie się poprawiła. Trądzik przestał się pojawiać, zostały jedynie wągry na nosie i w okolicach. Całe wakacje nie malowałam twarzy, bo po prostu nie było takiej potrzeby. Byłam przeszczęśliwa.
Wszystko zmieniło się w zeszłym roku. Podskórne grudki, które nigdy nie przeszkadzały swoją obecnością, zaczęły wychodzić, przekształcając się w otwarte zaskórniki, które po przejechaniu palcem kłuły. Były dosłownie na całej twarzy, wymieszane z trądzikiem, którego jednak było o wiele mniej. Zrobiłam najgorsze co mogłam zrobić- wyciskać.

Wiadomo co było dalej- miejsce się zaogniło, a zaskórniki lubią wracać. W konsekwencji po tygodniu miałam kolejną kłującą grudkę, a na dodatek zaczerwienienie po wyciśnięciu.
W wakacje 2016 wyglądałam tragicznie- nie dość, że przytyłam prawie 7kg i wyglądałam jak kluska, to na dodatek moja twarz błagała o pomoc.
Dziś jest już o niebo lepiej. Aktualnie walczę z bliznami pozostalymi po wakacjach, a także z wychodzącymi zaskórnikami, których jest jednak o wiele mniej. Te grudki to oczywiście prosaki, na szczęście mocno się przerzedziły. 


To tyle na dziś. W kolejnym poście opiszę mój typ cery oraz codzienną pielęgnację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz